niedziela, 24 listopada 2013

Zima...

     W sumie powinienem się przedstawić albo inne takie dyrdymały, ale wnioskuję że i tak by to niezbyt ciekawiło. Zasadniczo wolę by mój portret był malowany w wyobraźni za pomocą postów. :)
    Jestem osobnikiem płci męskiej około 20 letnim i to powinno wystarczyć, jeżeli chodzi o dane początkowe. 
    Tak... Przechodzę do meritum moich dzisiejszych wywodów. Zaczyna się jeden z najbardziej znienawidzonych okresów w ciągu roku. Nie to żebym od razu wszystko hejtował. Nie mam takiego usposobienia. Niemniej nie ma nic bardziej znienawidzonego w świecie jak listopadowy szał "świątecznych" zakupów, temperatura wzbraniająca zapalenia głupiej fajki na świeżym powietrzu, sprawiająca dodatkowo że Twoja ulubiona kawa stygnie w tempie znacznie szybszym niż powinna. Nie wspominam tu o powolnym wymieraniu idei wspólnych wypadów ze znajomymi, bo to ma miejsce pomimo warunków pogodowych. Ma to swoje pozytywne strony. Moja wena i zapędy artystyczne przeżywają renesans. Nawet moneta w miarę sprzyja. w końcu zaczynam brać się do pracy, choć nie odkryłem dlaczego nie mogłem zebrać się wcześniej. W zasadzie nie powinienem się nad tym zastanawiać. Grunt że dobra karma wraca. Przerzucam stare kawałki i stwierdzam że historia zatacza koło. W zagraconych dyskografiach odnajduję to czego brakowało mi na mojej obecnej playliście. A to znów wraca do łask patrząc na nowe produkcje. Nic tam.
Pora na coś nowego!
    

Lj The Dreamer.

If You Want Know What I Mean...